Spis treści

POEZJA I MUZYKA

Dla fanów muzyki rockowo-jazzowej jeden z członków zespołu (konkretnie specjalista od wokalu i klawiszy), dla KontRast-u kolega z branży muzycznej i przyjaciel, dla parafian uczestniczących we mszach św. przy ul. Łęczyckiej organista, dla grona pedagogicznego uczeń kutnowskiego liceum. Wiele twarzy ma mój rozmówca, ale kim naprawdę jest Krzysztof Bździel spróbuję się dziś dowiedzieć.

Marcin Majtczak: Jak zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

Krzysiek: Gram od szóstego roku życia. Właściwie to śmiesznie się zaczęła moja przygoda z graniem, ponieważ zobaczyłem w telewizji teledysk Grzegorza Turnaua- Bracka. Grał na fortepianie i śpiewał na deszczu – bardzo ładny teledysk. I wtedy jako małe dziecko powiedziałem rodzicom, że chcę grać tak jak ten pan w telewizji. Rodzice nic przeciw temu nie mieli, więc zaprowadzili mnie do szkoły muzycznej i tak się zaczęła moja przygoda z muzyką.
Marcin: Czy reprezentujesz jakąś konkretną subkulturę?
Krzysiek: Nie. Nie przedstawiam żadnej subkultury. Jeżeli należę do jakiejś subkultury to nazywa się ona „Krzychu Bździel”. Nie lubię, gdy ludzie mówią, że należę do danej subkultury. Wielu uważa, że jak gram w zespole rockowym to jestem „brudasem” – tak potocznie ludzie nazywają rockowców czy metali. Osobiście uważam, że ludzi nie powinno się dzielić na subkultury.
Marcin: Jaki masz styl bycia? Ubierania się?
Krzysiek: Generalnie lubię motywy hipisowskie. Długie włosy, luźne koszule w kratę. Wynika to z tego, że miałem okres kiedy słuchałem metalu, dużo grunge’u – Nirvany. Lecz ostatnio co raz częściej zacząłem słuchać jazzu, czyli garnitury kolorowe. Właśnie coś tego typu. Ogólnie nie lubię ubierać się modnie. To jasne, że jestem bardziej zauważalny, jak się inaczej ubieram niż wszyscy.
Marcin: Kto jest Twoim idolem i autorytetem muzycznym?
Krzysiek: Pierwotnie był nim właśnie Grzegorz Turnau. Później o nim zapomniałem, ale jakieś dwa lata temu sobie przypomniałem czemu zacząłem grać. Było to bardzo śmieszne doświadczenie, ponieważ przeglądałem serwis internetowy YouTube i natrafiłem na ten teledysk. Wtedy takie „światełko” mi się zapaliło i przypomniałem sobie dzieciństwo i że właśnie dla tego utworu zacząłem chodzić do szkoły muzycznej. Było to mistyczne doznanie. Obecnie moim wzorem do naśladowania jest mój profesor od fortepianu – Jarosław Domagała. Poza nim autorytetem jest Grzegorz Turnau – poezja śpiewana, Leszek Możdżer – kompozytor jazzowy.
Marcin: Czy mógłbyś powiedzieć coś o swoim graniu? Gdzie można Cię usłyszeć?
Krzysiek: Zawsze można mnie usłyszeć w szkole muzycznej, bo często tam przesiaduję. Traktuję ją jak mój drugi dom. Jestem chórzystą Chór’’Speranza” Regionalnego Towarzystwa Muzycznego w Kutnie. I oczywiście śpiewam w zespole KontRast od początku jego istnienia tzn. od prawie roku.
Marcin: W jakich okolicznościach powstał zespół?
Krzysiek: Zespół powstał bardzo nietypowo – zresztą jak każdy zespół ma jakiś niesamowity przypadek. W Parku Traugutta miały być „Harce na gitarce” i obecny gitarzysta Mikołaj „Kuks” Chojnacki stwierdził, że fajnie gdyby zagrał jakiś zespół.. Więc zrobiliśmy dwa kawałki. Ogólnie do założenia zespołu zabieraliśmy się około trzech lat. Początkowo brakowało nam basisty, więc do występu poprosiliśmy Maksa Ambroziaka. Z czasem z braku zdecydowania się na dany styl grania postanowiliśmy tworzyć własne kawałki. Właśnie w tamtym czasie udało mi się napisać sztandarową piosenkę KontRastu „Pragnienie”.
Marcin: Tworzysz własne kompozycje i teksty?
Krzysiek: Do tekstów nie mam talentu, ale w muzyce staram się tworzyć swoje kawałki. Mam dużo pojedynczych motywów, które nagrywam, a później „leżą” sobie w komputerze. Niektóre utwory można usłyszeć na www.myspace.com/krzychubzdziel. Są to utwory w stylu Leszka Możdżera. Generalnie bardziej udzielam się w poezji śpiewanej.
Marcin: Dlaczego poezja śpiewana?
Krzysiek: Dużo słuchałem takiej muzyki i podobało mi się, że można wiersze łączyć z muzyką, bo to się bardzo pięknie kreuje. Muzyka i poezja są bardzo bliskie i połączenie ich daje, moim zdaniem, mieszankę wybuchową.

Marcin: Rozumiem, że stąd uczestnictwo w konkursach poezji śpiewanej?

Krzysiek: Uczestniczyłem w małych konkursach typu „Moja ojczyzna” organizowanym przez MDK, gdzie 2 lata temu zająłem I miejsce, w zeszłym roku II. Oprócz tego III miejsce na „Wojewódzkim Konkursie Pieśni Patriotycznej”. Grałem tam utwory Jacka Kaczmarskiego. Jest to kolejna bardzo ważna dla mnie postać. Próbowałem również swoich sił na OKR, ale poległem. Staram się, by moja muzyka
nie była dla „zwykłych zjadaczy chleba”, tylko taka bardziej awangardowa. Ostatnio skomponowałem swoją pierwszą piosenkę poetycką do wiersza „Litość” Stanisława Grochowiaka.
Marcin: Grasz w kościele jako organista. Czy to rodzaj pracy?
Krzysiek: Jasne. Gram w kaplicy pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej na ul. Łęczyckiej w Kutnie. Początkowo grałem w Kaplicy dwa razy w tygodniu, teraz z racji większej ilości obowiązków, jedynie co niedziela. Gram tam głównie z sentymentu. To nie praca, nie dostaję za to pieniędzy i nawet nie chcę. Jako organista chodzę tam od 10 roku życia. Dziwnie to zabrzmi, ale wiele zawdzięczam Kościołowi, chociażby to, że umiem grać rozrywkę. Moja przygoda z byciem organistą zaczęła się od Kolędy. Ksiądz jak zauważył, że gram, wziął mnie do tej kaplicy, bo tam nigdy nie było organisty. Ksiądz nazywa się Wacław Bobel i jest muzykiem – amatorem. Gra na organach i dzięki niemu teraz z łatwością gram z głowy, a nie z nut. Właśnie, jak byłem mały to poza szkołą muzyczną Ksiądz udzielał mi lekcji. Jestem mu bardzo wdzięczny za to. Obecnie ksiądz Bobel przebywa w parafii w Rogiedlach. Bardzo dużo zawdzięczam temu księdzu, ciągle ze sobą korespondujemy. We wrześniu miałem nawet bardzo wzruszającą sytuację. Ksiądz Wacław Bobel wyjechał jak byłem w szóstej klasie podstawówki. I teraz przyjechał odwiedzić Kutno i swoją dawną parafię. To było coś pięknego. Człowiek, z którym wiele rozmawiałem i który w pewnej mierze ukierunkowywał mój światopogląd nagle po dosyć długiej nieobecności pojawił się. Jest to starszy człowiek, bo odprawiał właśnie Mszę z okazji 50-lecia kapłaństwa, a to raczej dużo. Pod koniec Mszy, gdy były już ogłoszenia parafialne, to podziękował mi za te wszystkie lata nauki i grania. To było coś niesamowitego. Wszyscy ludzie zwrócili się w moją stronę i zaczęli klaskać. Opowiedział również taką krótką anegdotkę: Był sobie kiedyś pewien pianista i miał wspaniały koncert. Wszyscy klaskali, publiczność chciała bis. Pianista jednak był smutny. Ktoś się go pyta „Czemu jesteś smutny, przecież zagrałeś wspaniały koncert?”. A on odpowiada: „Jestem smutny, bo mój mistrz jest smutny.”. I ksiądz Wacław po tym powiedział: Wiem Krzysiu, że masz wielu mistrzów dużo lepszych ode mnie, ale nigdy cię nie zapomnę. To była dla mnie bardzo wzruszająca chwila.
Marcin: Jakie emocje towarzyszą Ci podczas grania?
Krzysiek: Emocje? Podczas koncertu zespołu „Umarł w butach”, gdzie grałem na klawiszach długą solówkę do „Niewinnych” mówiłem, że miałem muzyczny orgazm. Po prostu z grania muzyki rozrywkowej można mieć dużą satysfakcję, bo ma się ogromne pole do improwizacji. Ma się akordy i można z nimi robić co się chce. Za to w muzyce klasycznej mam zupełnie inne odczucia emocjonalne. Co innego, gdy gram Bacha – utwór barokowy, co innego jak gram utwór klasyczny, np. Beethovena, a jeszcze coś innego jak gram Chopina. We mnie muzyka Chopina prowokuje intymne odczucia, często odczuwam nostalgię. Beethoven kiedyś powiedział takie mądre zdanie – „Kiedy gramy utwór jakiegoś kompozytora przenosimy się w stan emocjonalny tego kompozytora, kiedy go pisał.” – i jest w tym dużo prawdy.
Marcin: Osiągnąłeś już w swoim życiu jakiś sukces? Co rozumiesz przez to słowo? Mógłbyś podać własną definicję „sukcesu”?
Krzysiek: Na pewno sukces to nie jest podium, czy I, II, III na dyplomie. Sukces jest wtedy, gdy włożyło się wszystkie siły w swoją pracę i coś zrobiło się jak najlepiej.
Marcin: Jakie masz zainteresowania poza muzyką? Czym się jeszcze zajmujesz?
Krzysiek: Chodzę do II LO im. Jana Kasprowicza w Kutnie oraz do Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Karola Kurpińskiego w Kutnie. Interesuję się historią i filozofią. Dużo oglądam filmów i czytam książek związanych z tymi dziedzinami.
Marcin: Czy masz już konkretnie sprecyzowane plany na przyszłość?
Krzysiek: Co do przyszłości to mam rozterkę życiową. Tzn. staram się o tym nie myśleć, ponieważ kocham muzykę i chciałbym ją uprawiać w dorosłym życiu. Na pewno stanę przed trudnym wyborem. Jakbym poszedł na politechnikę to byłbym potem nieszczęśliwy w życiu. Musiałbym siedzieć w garniturze, pod krawatem, a to kompletnie nie jest mój żywioł. Myślę czasami, czy jakbym był urzędnikiem, czy takim zwykłym, szarym zjadaczem chleba byłbym szczęśliwy? Z drugiej strony jakbym był muzykiem byłoby ciężko zarobić na utrzymanie. Generalnie ,gdybym ukończył akademię muzyczną, byłbym skazany na nauczanie w szkole muzycznej, co nie do końca mnie satysfakcjonuje.
Marcin: Życzę sukcesów na scenie i w życiu prywatnym. Dziękuję za rozmowę.

Autor wywiadu: Marcin Majtczak Zespół Szkół Nr 3 im. Władysława Grabskiego w Kutnie, kl. III TH