Piękny czerwcowy dzień, godzina 8:30, 30 stopni w cieniu, przed nimi 200km trasy – zapowiada się jak ciekawy etap Tour de Pologne. Sześciu kolarzy amatorów i ich maszyny uzbrojone w pokaźnych rozmiarów bidony. Koła napompowane, łańcuchy nasmarowane. Ruszyli z okolic Kutna trasą w kierunku Krośniewic, a później Kłodawy. Mknęli jak wiatr. Na początku miło i przyjemnie – wiatr w plecy, prędkość ~33km/h. Wraz z upływem kolejnych minut temperatura rosła, asfalt coraz bardziej kleił się do opon. Za Kłodawą odbili nieco na północ. Walczyli z podjazdami, dziurami w drogach, własnymi słabościami. Wciąż zero chmur na niebie, boczny wiatr, żar lejący się z nieba. Atmosfera jak na najlepszych wyścigach kolarskich – tempo nie słabło, morale na wysokim poziomie, szum opon i cykanie piast. Co paręnaście kilometrów postój, aby uzupełnić bidony, które bardzo szybko wysychały. Około 90km zaczęły się podjazdy, zorganizowała się ucieczka, peleton ruszył w pogoń - wszak do premii lotnej pozostało niespełna 10km. W myśl zasad fair play i początkowych ustaleń cały peleton wspólnie przekroczył linie. 

lichen

Dojechali do celu! Licheń przywitał ich spokojem, pustymi uliczkami i majestatyczną Bazyliką. Była godzina 13:00. Połowa planu została wykonana, nadszedł czas na posiłek, zwiedzanie i trasę powrotną. Około godziny 14:30 rozpoczęli drugi etap. Najpierw drogą krajową w kierunku Konina, by na rogatkach odbić na drogę wojewódzką w kierunku Koła. Nie było łatwo. 100km w nogach. Żar z nieba lekko tłumił wiatr wiejący prosto w oczy. Tempo spadło, ale walczyli. Były chwile słabości, były chwile radości. Dużo górek, które odcisnęły piętno na ogólnym zmęczeniu zawodników. Nie poddawali się, jechali jeden za drugim, zmieniali się i wspólnie walczyli z wiatrem i podjazdami. Między Kołem a Kłodawą pogoda dała chwile odpocząć, pojawiły się chmury, tętno spadło, wiatr jakby trochę ucichł. Peleton pędził dalej, kilometry mijały, im bliżej finiszu, tym zmęczenie jakby trochę odpuszczało. Morale znów rosło, humory dopisywały. Przed Krośniewicami znów zawiązała się ucieczka. Wiadukt nad obwodnicą...zrzucenie przerzutek, szum opon, cykanie rowerów. Jeszcze 30km i wszyscy będą w domu, zmyją pot, kurz i muchy z kolan. Ostatnie kilometry, ostatni wiadukt, kilka metrów... Udało się!  200km przejechane! Tak właśnie 5 kolarzy amatorów – nauczycieli naszej szkoły spędziło wolny czas, udowodnili sobie i Wam, że można...że kolarstwo to piękny sport zespołowy...że w grupie można wiele. Dali przykład wytrwałości, wsparcia i zaangażowania, pokazali, jak czerpać radość z aktywności fizycznej na świeżym powietrzu. Zmęczenie szybko minęło, satysfakcja i wspomnienia zostały.